Irysy – zauroczenie kolorami kwiatów

Jak malować kwiaty mając do dyspozycji tysiące kolorów i kształtów kwiatów, a do tego jeszcze odpowiednio im dobrać tło?

Mogłam na początek uprościć jeden z elementów, by dokładniej zająć się samymi kolorami. Nie chciałam skupiać się na kształcie kwiatów, dlatego wybrałam jeden gatunek. Wybór padł na irysy, ponieważ ich kwiaty występują w praktycznie każdym już możliwym kolorze i zestawieniu. Dlatego też nazywane są tęczówkami 😉

Teraz mogłam zająć się dobieraniem kolorów kwiatów, eksperymentować zarówno z kolorami, ich zestawieniami, i jednocześnie z wyglądem tła. Było to trudne, a jednocześnie dające mnóstwo satysfakcji, jak się już udało.

Jak opisywałam to w artykule „Tło nie tylko dla irysów” – malowałam kolory tła zaczynając od prawie białego , poprzez złociste i zielone do ciemnobrązowego włącznie. Jednak najlepiej wyglądało tło w co najmniej dwóch kolorach, nie licząc tu odcieni. Natomiast jakie ma być konkretne, zależało od koloru kwiatków i nastroju, jaki chciałam uzyskać. To mnóstwo możliwości, z którymi eksperymentuję do tej pory. Natomiast kolory samych kwiatów początkowo cieniowałam tylko bielą i kolorem właściwym kwiatów, stopniowo dochodząc do zestawień wielu odcieni jednego koloru.

Jednocześnie ogromną przyjemność sprawiało mi malowanie irysów dwubarwnych – to nowe odmiany o często niezwykłych zestawieniach kolorów, a bywało, że dodatkowo i i kształtów. Takie były irysy 'Sultan Supreme’ czy 'Belle de Prowence’:

Irysy cieniowane w zakresie jednego koloru, z innym odcieniem góry i dołu kwiatu wymagały ogromnej uwagi, by uchwycić podobieństwo, tym bardziej że rozjaśniałam bielą lub kremowym kolorem, a przyciemniałam coraz mocniej kolor właściwy, uważając, by pozostać przy tym samym kolorze i tylko żonglować jego odcieniami.

 

 

 

Bardzo chciałam też namalować irys „Bratislawa” ze względu na niezwykle mieniący się  rumienie  na środku płatków oraz inne mieniące się kolory na brzegach. Sam irys przypominał to nieco mieniące się pióra na podgardlu gołębia czy koguta. Chyba mi się udało to uchwycić 🙂

Chyba najgorzej malowało mi się irysy niebieskie, pewne dlatego, że używałam tylko błękitu pruskiego i ultramaryny, nie mieszając ich za bardzo z innymi kolorami, a tylko miedzy sobą z dodatkiem bieli. I tak dość dużo mi się udało z tym osiągnąć, ale plamki na irysie „Batik” wcale mi nie wyszły.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *