Miałam akurat dość dużą pilśniowa płytę, na której postanowiłam wypróbować, jak też się będzie malowało nowo zakupionymi farbami olejnymi-słyszałam , ze na takiej płycie maluje się bardzo dobrze… Uznałam, że farby będą się lepiej trzymały szorstkiej powierzchni więc malowałam na takim wypukło „kratkowanym” tle:
Ponieważ używałam płaskich szczeciniaków, farbę dało się nałożyć i rozprowadzać dość dobrze, ale tylko pod warunkiem, ze było jej dużo…jednak i tak przebija spod spodu zagruntowane na biało tło-nieznacznie, ale jednak..w sumie mimo zadowalającego efektu było to jednak raczej ciężkie doświadczenie… Obraz oprawiłam w jasną ramę, bo jednak użyłam zbyt ciemnych kolorów-lepiej je mieszać i zestawiać nauczyłam się znacznie później – choć bliższe prawdy wydaje się być stwierdzenie, że uczę się tego do tej pory i pewnie tak będzie przez cały czas…
Drugi obraz namalowałam na gładkiej stronie-płyta jednak okazała się nie dość mocno zagruntowana, więc mimo, że malowałam ten kościół w słoneczny, letni dzień, po niebie na obrazie przesuwają się burzowe chmury znacznie lepiej obrazujące mój nastrój……farba zamiast ładnie się rozprowadzać albo gwałtownie wsiąkała w podłoże, albo prawie nie zostawiała śladów pociągnięć pędzlem. Choć obraz mimo to wyszedł całkiem dobrze. Obecnie jednak użyłabym większej palety barw, gdyż jest jednak nieco zbyt monochromatyczny. Może jeszcze kiedyś wrócę do tego tematu.